Wróciłem z kina lekko rozczarowany filmem, gdzieś w głowie dając my 6-6,5/10, wchodzę na
Filmweb a tu ocena ponad 8 i same zachwyty!? Czy my byliśmy na tym samym filmie? Tak
mnie to zirytowało, że po raz pierwszy od kilku lat musiałem napisać tu jakiś komentarz :)
Jestem daleki od trollowania i dawania 1/10 mówienia, że gniot ale bez przesady! Nie wiem
czy ludzie ulegli zmasowanej akcji reklamowej, czy po prostu sztucznie podtrzymuje się tu jego
noty na filmwebie?
Film jest po prostu bardzo naiwnie wyreżyserowany. Rozbroiło mnie kilka akcji, tak naiwnych,
że z automatu uznałem cały film za kiepski.
1. Skradziono dysk i rozszyfrowano dane z informacjami o agentach - WTF? To nie czasy
enigmy, dzisiaj dyski szyfruje się szyframi 1024 bit'woymi, więc rozszyfrowanie takiego dysku
trwało by przynajmniej 100-200 lat...
2. "Haker-agent" włamuje się do systemu agencji wywiadowczej, automatycznie otwiera drzwi
w swojej celi, zabija strażników i wychodzi jakby nigdy nic? WTF!
3. Haker-agent włamuje się na obrady ministra z szefową wywiadu (dodajmy, że
pomieszczenie wypełnione agentami służb specjalnych), strzela do kogo chce i wychodzi żywy.
Przypomnę, że agenci kilka minut wcześniej dostali polecenie jej ewakuacji no ale po co
woleli poczekać, aż coś się stanie - WTF?
4. Ten sam agent jest tak niebezpieczny, że Bond postanawia bronić szefowej wywiadu
samodzielnie na wsi w opuszczonej chałupie za pomocą starej strzelby? - WTF? A plany
ciągłości działania to nie obowiązują? Każdy wywiad to ma.
5. WISIENKA NA TORCIE - Powyższe rzeczy mogą razić osoby, które mają trochę pojęcia o
procedurach, informatyce itp. No ale wisienką na torcie jest szefowa wywiadu uciekająca przed
bandytami w środku nocy, w szczerej łące. Nie mieli by szans jej znaleźć ale... ZAPOMNIAŁA
ZGASIĆ LATARKI - Hahahahahahahahaha... Nie no po tej akcji to moja laska nawet spojrzała
na mnie w kinie i przewróciła oczami.
Mógłbym wymieniać jeszcze długo ale oszczędzę Wam... Na pewno znajdziecie lepsze
pomysły na wydanie 20 zł.
Odnośnie punktu:
2". "Haker-agent" włamuje się do systemu agencji wywiadowczej, automatycznie otwiera drzwi
w swojej celi, zabija strażników i wychodzi jakby nigdy nic? WTF!"
Drzwi do klatki otworzyli 'niechcący' Q i Bond próbując zhakować komputer Silvy, który to specjalnie czekał na to by dostać się do nowej siedziby MI6 i zawczasu obszedł ich zabezpieczenia. Teraz wystarczyło tylko czekać aż 'eksperci' z MI6 zabiorą się za odkodowywanie jego systemu i oto otworzyli klatkę.
3. "Haker-agent włamuje się na obrady ministra z szefową wywiadu (dodajmy, że
pomieszczenie wypełnione agentami służb specjalnych), strzela do kogo chce i wychodzi żywy.
Przypomnę, że agenci kilka minut wcześniej dostali polecenie jej ewakuacji no ale po co
woleli poczekać, aż coś się stanie - WTF?"
M doskonale wiedziała, że Silva wybiera się tam. Ale celem tego przesłuchania było zdyskredytowanie jej i jej agentów, których uważano za zbędnych. M prawdopodobnie chciała (przynajmniej ja to tak widzę) aby Silva włamał się na obrady, żeby członkowie komisji zobaczyli jak z bezpośrednim zagrożeniem poradzi sobie ochrona oraz zwylki agenci bez statusu 00. Bowiem M wiedziała, że Bond na pewno się zjawi.
Punkt numer 5 był już wałkowany na tym forum jak i reszta 'nieścisłości'. A wystarczyło uważniej oglądać lub obejrzeć jeszcze raz.. Film oglądałam w Irlandii i mam dziwne wrażenie, że polscy tłumacze nie spisali się za dobrze, bo sporo ludzi ma problemy z rozszyfrowaniem kilku detali :)
Pozdrawiam
" Drzwi do klatki otworzyli 'niechcący' Q i Bond próbując zhakować komputer Silvy, który to specjalnie czekał na to by dostać się do nowej siedziby MI6 i zawczasu obszedł ich zabezpieczenia."
A oni byli tacy głupi i wcześniej nie sprawdzili czy ów komputer nie zawiera jakiegoś programu potrafiącego wniknąc w ich system ..
okazali się bardzo naiwni i nieodpowiedzialni podłączając jego kompa pod swój system..śmiech na sali... momentami jest to film klasy B niestety ..
2. Nawet gdybym uwierzył w tą śmieszną historię z otwarciem klatki, myślisz, że ktokolwiek wyszedł by żywy z siedziby wywiadu??? Proszę Cię...
Ależ ja Cię wcale nie próbuję przekonać do tego filmu. Chciałam Ci wyjaśnić coś czego najwyraźniej nie zrozumiałeś. Cytuję:
""Haker-agent" włamuje się do systemu agencji wywiadowczej, automatycznie otwiera drzwi
w swojej celi, zabija strażników i wychodzi jakby nigdy nic? WTF! "
Naprawdę myślałeś, że Silva siedzący w pustej klatce 'telepatycznie otworzył sobie drzwi?
"Nawet gdybym uwierzył w tą śmieszną historię z otwarciem klatki, myślisz, że ktokolwiek wyszedł by żywy z siedziby wywiadu??? Proszę Cię... "
Istnieje takie prawdopodobieństwo, ponieważ jak sam napisałeś Silva był agentem MI6 :)
Ps. Oglądałam 'Skyfall' z przyjemnością i nie żałuję. Nie siedziałam w sali kinowej z długopisem i notatnikiem i nie wypisywałam 'nieścisłości' (o dziwo ich tam praktycznie nie ma) w historii o Bondzie (!) - jak większość znawców. Film polecam obejrzeć jeszcze raz (może z lektorem?), a zaręczam, że tych 'błędów logicznych' będzie mniej. A teraz z innej beczki, kiedy zaczęła się twoja przygoda z Bondem?
Powiedzenie że nowy Bond praktycznie nie ma nieścisłości jest tęgim przegięciem, z minuty na minuty coraz bardziej cierpiałem na seansie tego... przeciętnego filmu. Zapowiadali wisienki na torcie, fabularnie miał dorównywać casino royale, a on nawet nie ma szans równać się z oniebo lepszym od niego quantum of solace. Nieścisłości rażą po oczach, durnota goni durnote w tym filmie i nie wiem jak ty ale ja nie potrzebowałem żadnego notatnika żeby to dostrzec. Nie mniej film ma jakieś zalety, Craig jak zwykle jest genialny w roli Bonda, a agent-haker to mistrzostwo świata pośród czarnych charakterów :) dlatego tak bardzo boli mnie tak drętwa tępa fabuła każąca wierzyć w to co dzieje się na ekranie.
A odnośnie punktu 1. Hahahah, co Ty wiesz o informatyce i dzisiejszym bezpieczeństwie cybernetycznym.
Jeszcze nie tak dawno włamywano się regularnie do stron rządowych w ramach akcji stop ACTA.
W 2008 dokonano ataku hakerskiego na polskie instytucje, podejrzewa się Rosje, to samo przechodziła Estonia.
Nie wspominam o hakerach którzy wiele razy atakowali amerykańskie instytucji i o Wikileaks (choć tu wchodzą w gre jeszcze inne elementy).
Po za tym czepiasz się szczegółów bo mogli również wykraść w jakiś sposób kodowanie.
I dobry informatyk-matematyk rozszyfruje kod dużo szybciej niż 100-200 lat (studiuje oba przedmioty jak coś).
Właśnie należy chwalić że w nowych Bondach coraz częsciej pojawia się motyw cyberterroryzmu bo jest to aktualne zagrożenie dla państw.
Porównujesz siedzibę główną jednego z największych wywiadów świata do stron rządowych i polskich instytucji?
A Ty porównujesz hakerów Anoymous (czy jak im tam) z światowym cyeberrterorystą, w dodaktu z wrogiem Bonda?
Jak znasz serie to wiesz że jego przeciwnik to nie może być jakaś leszcz.
I podałem przykład amerykańskich instytucji. Zdaje się że do CIA też się włamywano (ale ręki nie dam sobie uciąć, bo pisze z pamięci).
Nie no ziomeczku, ja niczego nie porównuję, śmieję się jedynie z faktu, że próbujesz obalić powyższy argument, który kolega napisał wyżej, podając przykłady, że regularnie włamywany się do stron rządowych. Ponadto w tej chwili zaprzeczyłeś sam sobie, bo tak na prawdę to TY " porównujesz hakerów Anoymous (czy jak im tam) z światowym cyeberrterorystą, w dodaktu z wrogiem Bonda". Chyba się troszkę pogubiłeś ;p.
Gościu ośmieszył sam fakt cyberterroryzmu. Stąd przykłądy na jego sporą obecność w naszych czasach.
A to że Bond będzie walczył z psypatycznym i wszepotężnym przeciwnikiem to normalne i oczekiwane w tej serii.
Przykładowo w "Jutro nie umiera nigdy" poruszono motyw mediów jako "4 władzy", ale raczej nie podejrzewam aby któreś media rzeczywiście miały taką siłe a zwłaszcza takie plany jak w filmie.
W "Śmierć nadejdzie jutro" poruszony motyw zagrożenia Korei Północnej, ale scenariusza z bronią typu "Ikar" nikt się raczej realnie nie spodziewa:)
No racja, włamywano się na polskie strony rządowe z loginem admin i hasłem admin1, spróbuj pewnie też Ci się uda.
Dobry informatyk-matematyk wie, że szyfrowanie opiera się na faktoryzacji (rozkładzie na liczby pierwsze) wielkich liczb złożonych, co jest niezwykle czasochłonnym zadaniem (nie jest znany wielomianowy algorytm faktoryzacji względem rozmiaru liczby), więc dla przyzwoitego klucza wszystkie komputery świata razem wzięte niewiele zdziałają.
Widać, że kiepsko studiujesz, oba kierunki. Pozdrawiam!
Z taką rozkimnką to na Bourne'a z Damonem. To jest Bond człowieku, czy widziałeś kiedykolwiek w wiadomościach rozpierduche po jakimś tajnym agencie??!! Sama postać jest w pewnym sensie fikcyjna. Chyba nie oglądałeś żadnych Bondów i poszedłeś na film w ciemno. Proponuję obejrzeć klasyki np. z Moorem, ale to nie filmy dla Ciebie bo za dużo fikcji. Pozdrawiam
Czasami się zdarzają afery z tajnymi agentami, związane z przemocą, ale to historyczne bardziej przykłądy (Robert Scoorge jako agent sowiecki w Japonii) czy zabicie Trockiego, albo bardziej aktualne zabójstwo 6 agentów CIA przez Al Kaide w 2009 bodajże. Trzeba trochę posiedzieć nad tym tematem bardziej, więc Bond aż tak bardzo odrealniony nie jest. Nie mniej fakt, jest zbyt idealny aby byl realny, ale to oczywiscie magia serii:)
Koledzy - chodzi mi o to, że można zrobić film fikcyjny ale jednak taki, w który mogę uwierzyć i oglądać go z przekonaniem np. "Bourne", czy ostatnio "Avengers" lub "Dark Knight Reises".
Do kolegi wyżej, który twierdzi, że nie znam się na IT - złamanie AES'a 1024 przy najnowszych maszynach obecnie na świecie to około 100 lat. Znam się na tym, bo zajmuję się tym zawodowo, stąd cały motyw skradzionego dysku rozpoczynający fabułę wydał mi się śmieszny.
"można zrobić film fikcyjny ale jednak taki, w który mogę uwierzyć i oglądać go z przekonaniem" np. Dark Knight Raises? zwłaszcza można uwierzyć w wybuch Nietoperza z jakąś bronią jądrową na pokładzie, którego epicentrum nie znajdowało się nawet o kilometr od brzegu, nie uszkadzając nawet przy tym delikatnie miasta. O cudownym przeżyciu Batmana nie chce mi się tu nawet wspominać ;p
Oczywiście bardzo sobie cenię trylogię Nolana (zwłaszcza TDK), ale przyznaj, że w trójce trochę facet popłynął.
Jak już się tak uczepiłeś Nolana, to Incepcja jest idealnym przykładem kina fikcyjnego, ale w swej istocie realnego (wszak sny, to nic innego niż nasza prywatna fantazja)
A Bond to Bond. Taka koncepcja i nie doszukujmy się w nim logiki. Ja tam nie mam problemów z wzięciem pod uwagę, że coś takiego jak cyberterroryzm istnieje - poza tym weź pod uwagę fakt, że od początku byli pewni, że walczą z jednym ze swoich, kto zna doskonale ich systemy zabezpieczeń i sposób myślenia.
Co do latarek, to przyznaję, sama o tym pomyślałam dzisiaj, ale można to wytłumaczyć faktem, że i M. i dziadek ze strzelbą to wiekowe osoby ;) nie ten wzrok i gracja chodu ;p poza tym łąka była bagnista ;p
"Co do latarek, to przyznaję, sama o tym pomyślałam dzisiaj"
- Dopiero dzisiaj? Mnie ta akcja rozśmieszyła na poczekaniu! A co powiesz na akcję kiedy agentka zabija przez przypadek Bonda ale już nie wpada na pomysł, żeby strzelić drugi raz i zabić przeciwnika? No komedia... I ludzie się tym filmem zachwycają. Ok był przyzwoity, niezły ale na pewno NIE BARDZO DOBRY!
na drugi strzał miała za mało czasu,pociąg zniknął w tunelu,pomijam juz fakt,ze jak Bonda odstrzeliła to parę sekund była w szoku zdając sobie sprawę co zrobiła.
tak, pisałam ten komentarz w dniu, gdy byłam w kinie ;p co do agentki, to nie zrobiła tego z bardzo prostego względu - Bond umarł, a był jedynym, który mógł dowiedzieć się, kim są zleceniodawcy typa, oni chcieli go żywego, nie martwego - poza tym poprawcie mnie, jeśli się mylę, ale ten facet był w posiadaniu dysku z danymi MI6 o agentach, jest chyba nawet zbliżenie kamery na ten dysk, wiszący mu na łańcuszki na szyi
I teraz przeczytaj co napisałaś - Agentka chciała zabić typa ale jak zabiła Bonda stwierdziła, że go nie zabije bo jest potrzebny żywy :D
a kto powiedział, że ona miała go zabić? przecież mogła go ciężko postrzelić, dzięki czemu pomogłaby Bondowi
A czy to zmienia postać rzeczy? Jak miała na go na widelcu nie mogła go już ciężko postrzelić? A poza tym nie wiem czy pamiętasz, że celowała w głowę? Nie brnij już w to proszę. Nie łatwiej powiedzieć "Masz rację, komiczna ta scena"?
Jako, że i tak nigdy tak nie powiesz, a ja mam ciekawsze rzeczy do roboty niż udowadnianie Ci przez kilka dni, że to ja mam rację powiem:
To Ty masz rację, Nowy BOND jest Świetny! ;) I niech tak zostanie.
"Co do latarek, to przyznaję, sama o tym pomyślałam dzisiaj, ale można to wytłumaczyć faktem, że i M. i dziadek ze strzelbą to wiekowe osoby ;) nie ten wzrok i gracja chodu ;p poza tym łąka była bagnista ;p"
Ja osobiscie bym po omacku uciekał,nie ryzykowałbym bym,że mnie zobaczą,jedyne usprawiedliwienie scenarzysty to to,ze jakoś musieli byc zauważeni,ale jak nie przez latarkę to jak inaczej?
Widzicie akurat ze wszystkich głupot tego filmu to jedno nie jest głupie. Nie bierzcie pod uwagi naszego kraju, tylko fakt że to jest szkocja. Wszędzie cholerne pieprzone mokradła, bagno na bagnie, po omacku byś się pan utopił szybciej niż haker znalazł M w filmie :) Była jeszcze opcja nie wychodzenia z tego cholernego tunelu i schowania się w nim, ale to i tak bez sensu. Cała akcja w Skyfall to największy minus tego filmu.
Ale powiem ci, co mnie najbardziej rozbawiło. Przygotowanie do ostatecznej bitwy, niczym Kevin Sam w Domu ;p (zwłaszcza M przy stole, napełniająca te woreczki)
No rzeczywiście komiczne to było. Te naboje z dwururki pod deską podobnie. Oczywiście przeciwnicy wchodzili i deptali tam gdzie życzył sobie tego Bond. Myślę, że znalazł bym w tym filmie setki błędów, ale nie chodzę do kina po to żeby się na czymś skupiać. Historia ma mnie tak porwać abym zapomniał o wszystkim innym i w nią uwierzył - o to właśnie chodzi w kinie.
No ale ta akcja z latarką była dla mnie rekordem... Jest to dla mnie niewytłumaczalne bo ludzie z wywiadu (nawet emerytowani - a może zwłaszcza) takich błędów nie popełniają. Można było to jakoś zupełnie inaczej w tej fabule rozegrać. Tak czy inaczej dla mnie ten film to 6/10. Daleko mu do 8/10.
Uważam, że Filmweb sztucznie podtrzymuje wysokie noty tego filmu, być może jest to część kampanii reklamowej, w którą jak widać jest bardzo mocno zaangażowany.
no pewnie, dodają na pewno od siebie jakieś 20 albo nawet 50
tak naprawdę na IMDB film ledwo wyrabia 6.0 i cały świat stwierdził,że to najgorszy film o Bondzie ever
eee... wiesz co, na przyszłość radzę weryfikować swoje informacje przed publikacją, bo Skyfall ma tam wyższą ocenę niż tutaj (aktualnie 8,4 w ocenie 23.890 użytkowników)... nie wiem, gdzie wyczytałeś/aś że cały świat tak orzekł:
http://www.imdb.com/title/tt1074638/
chyba ze tak ;p to sorry, spalam dzisiaj w nocy godzinę, wybacz, ale nie dostrzegam niuansów ;)
Nikt nie zapomniał, że to tylko film, ludzie jedynie wytykają błędy i detale, które sprawiają, że nie jest to film dobry.
Film jest niestety słabiutki. Ciągnie się za bardzo i w ogóle dłuży. Jak nie lubię filmów akcji to w tym akcji było za mało. Nawet romantycznej sceny z kobitką nie było. Nakręcić American Beauty, a kultowy film akcji to nie jest łatwo. Nawet nie pokazali jak Javer po otworzeniu klatki leje się ze strażnikami. Nawet go nie zranili.
Ten film to rzeczywiście jeden wielki bullshit. W starych Bondach mi to nie przeszkadzało, bo taka była konwencja. Nowy Bond miał być super realistyczny a wrzucili do niego tyle bzdur, że wygląda to komicznie. Poza tym to nie Bond. Bond był zawsze elegancki, świetnie ubrany, dowcipny, wychodził czysto nawet z największych opresji. To go wyróżniało. Skyfall to po prostu Tożsamość Bourna 7
Nie rozumiem, jesteś zły bo twórcy obrali inną konwencję niż Ci się podoba? Wyszło "Casino Royale" ludzie marudzili, że zbyt realistyczny, bez zabawek, gadżetów itd Wraca stara konwencja znowu źle. Piszesz, że w starych Bondach to nie przeszkadzało, zobacz ten film jakby to był stary Bond. Co więcej wsłuchaj się w dialog i oglądaj uważniej zauważysz więcej odniesień do poprzednich części niż w jakimkolwiek innym filmie z serii. Na cholere wypominać, że film jest mało realistyczny, rozumiem że 90% filmów akcji, z bombami, mikrochipami, rakietami i laserami idzie się dla was j*bać bo są mało realistyczne. Nie lubicie gatunku, nie żalcie się publicznie że wam się film nie podoba. Jak dla mnie jeden z najlepszych jak nie najlepszy film o 007, praktycznie pod każdym względem.
Po "casino royale" ludzie marudzili,fakt... a co robią po "skyfall"? raczej zachwalają (nie wszyscy,ale bardzo często i bardzo głośno-patrz chociażby recenzje krytyków i oceny "reszty świata" na imdb). No film genialny wydaje się,jak na gatunek. Ja zaś po CR byłem zachwycony, zaś teraz wychodząc z kina byłem mocno zdezorientowany. Pomimo wszystko wydaje mi się, że Mendes średnio się spisał w roli reżysera Bonda. Krytykuje się brak realizmu... Dla mnie naganne było to,że z jednej strony film wydawał się być realistyczny (kontynuacja konwencji z CR i QoS-czyli "stary",zmęczony Bond), a z drugiej Mendes wpakował mnóstwo niuansów ze starej serii Bonda(samochód, niektóre dialogi i żarty (moim zdaniem na siłę), czy chociażby upadek Bonda z dużej wysokości i przeżycie, jak za dawnych czasów,kiedy to nie było raczej możliwośći by bond nie przeżył, po prostu stare Bondy miały dużo bajki w sobie). W ten sposób dla mnie wyszło wszystko KICZOWATO. Takie są moje odczucia(przykład : z jednej strony przypadkowy postrzał Bonda na pociągu i jego upadek do wody (realistyczna część),a następnie widok Bonda w łóżku z jakąś laską całego i praktycznie zdrowego (bajkowy element). We mnie to budowało frustracje, która narastała z czasem, bo tych przykładów było coraz więcej i mogę je wypisać,jeśli ktoś ich nie widzi wciąż. Mendes mi podpadł, bo nie zdecydował się na jedną konwencję (patrz, ciężki realistyczny bond lub bond "bajkowy" jak za czasów Moore`a), chciał zrobić dobry film na te czasy i jednocześnie na 50 lecie Bonda. Moim zdaniem wyszło mocno średnio, a Mendes wyszedł dla mnie asekurancko,w pewien sposób komercyjnie(chciał zadowolić fanów nowego bonda, jak i tych,co pamietają raczej starego),co osiągnął. Moi rodzice poszli na Bonda pierwszy raz od chyba 10 lat i bardzo sie im spodobał, większosci dziewczyn się też spodobał (ale powiedzmy sobie szczerze, dla ilu dziewczyn Bond był ulubiona serią filmów? :P seria zawsze była raczej skierowana dla facetów (czasy szowinistycznego Connery`ego..ahh ;D ) ), a ja tego nie znoszę w kinie. Ja liczyłem po prostu na coś nowego i jednocześnie bardzo dobrego. A jak pokazał reżyser CR,można coś takiego osiągnąć,bo Craig był duzą nowościa w serii,duzo osob go nie trawiło,ale raczej nikt nie powie ,ze film jest słaby. Czemu wobec tego nie ma takiej zgodności w przypadku Skyfall???
Próbowałem to wyżej jakoś wytłumaczyć,jak ja to widzę, nie wiem z jakim skutkiem.
Ale w gruncie rzeczy trzeba pogratulować Mendesowi, bo na pewno głosów podobnych do mojego jest o wiele mniej i kasy na pewno zarobi duzo ten film, a jeszcze w Stanach nie wyszedł..
Mówię to wszystko z perspektywy osoby, która bez wytchnienia czekała parę miesięcy na nowego Bonda i była przekonana,że będzie to najlepszy Bond ever..
Gdyby film o Bondzie był realistyczny ktoś juz dawno musiałby Cię zabić. Za dużo byś wiedział kolo...
Niestety muszę dołączyć się do twojej opini. Czekałem na ten film 4 lata, jestem wielkim fanem 'nowych bondów' tym większe było moje rozczarowanie po seansie. Argumentów nie muszę przytaczać, bo wszystko co mnie wnerwiało wymieniles na początku... Nowy Bond szedł w dobrym kierunku, rozwijał się, czysta akcja, a to? Cóż... szkoda..
Ludzie. Fakty są takie żę pomijając trolli internetowych są inteligentni ludzie którym sie Ten Bond podobał i są tacy którym nie. Czy trzeba na Siebie wchodzis i próbować to sobie udowadniać, po raz tysięczny by uzyskać jakąś korzyść ? Dziwie się co wam dają takie przepychanki
Z nikim się nie przepycham, na nikogo nie wchodzę. Wyraziłem swoje odczucia co do filmu. Koniec.
Do Twojej listy dodałabym oczywiście spadek do wody z mostu - przecież taka siła zderzenia z wodą (zwróćmy uwagę jaka to była ogromna wysokość) od razu by go zabiła... Już pomijając fakt, że został postrzelony (nie byle jaką wiatrówką, a snajperem) --> dla mnie to było największą bajką w całym filmie.
Dodatkowo dorzuce kąpiel i szarpanine w lodowatej wodzie. A najlepsze jest to, że Bond się wydostaje i biega w mokrym ubraniu jak w lecie, bez żadnych dreszczy i oznak zimna.
Trafne spostrzeżenia ułomności scenariusza skyFAIL!
Ad. 2.
Z racji stosownego wykształcenia od razu się zastanawiałem, dlaczego nieznany komputer podłączają od razu do całego systemu agencji wywiadowczej i dopiero wtedy zaczynają go analizować jak gdyby nigdy nic. A ten komputerek (koń trojański) jak widzimy przejmuje kontrolę nad systemem agencji i wypuszcza przetrzymywanego na wolność (i Bóg wie co jeszcze robi). Dlaczego nie analizuje się danych w odizolowanym środowisku programowo i sprzętowo? (jak np. robią to firmy antywirusowe analizujące działanie nowych wirusów) Pewnie dlatego, że głupkowata fabuła filmu by się nie posunęła do przodu? Oczywiście podałbym 10 innych przykładów niedorzeczności w tym średnim filmie, ale chyba szkoda czasu.
Bonda zawsze wyróżniało:
super furaki, super dziewczyny, nieskazitelny i młody bond, super gadżety i... irytująca fabuła.
W skyFAIL z Bonda została tylko:
- bardzo irytująca fabuła
Niemal każda niedorzeczność w każdej akcji (wyszkolony agent traci cały magazynek strzelając w łychę koparki którą zasłania się Bond?! maszynista nie zatrzymuje pociągu pomimo, że zgubił kilka wagonów, a jeden z pasażerami został rozerwany?!) powodowała u mnie frustrację, dlatego ocena: 4.